Wadera momentalnie zastygła ciałem w chwili, gdy poczuła zetknięcie się ich ogonów oraz to, co nastąpiło bezpośrednio potem. Powolnymi i delikatnymi ruchami zaczął owijać swój wokół jej własnego. Serce na chwilę przestało jej bić, a oddech ugrzązł w gardle, by w następnej chwili przyspieszyć swoją pracę. Wolno odwróciła głowę ku niemu i zaraz potem w kierunku ich ogonów, jakby chciała się upewnić, czy zmysł dotyku ją nie oszukuje.
Otóż nie.
Przed oczyma stanął jej tamten i głowę zalały krótkie, acz treściwie wiadomości. Chce pewnie tego samego. Potraktuje ją podobnie. Znowu zostanie skrzywdzona... Oj, dużo tego się zaczęło w niej kłębić i dusić, coraz to bardziej.
Całe ciało jej się spięło, jakby została oblana gwałtownie i niespodziewanie lodowatą wodą.
- Wszystko gra? - Spytał basior jako odpowiedź na jej reakcję. Ogon wadery tylko się wzdrygnął, sygnał był czytelny i Yneryth cofnął swój, tym samym zwracając jej wolność.
- Nie nadaje się do tego. - mruknęła tylko.
*
Czas mijał nieubłaganie. Tsumi stopniowo wracała do życia watahy- nie była taka jak kiedyś, ale nie było już tragedii stanu psychicznego. Ot, była bardziej przygaszona. Oczywiście, chmury odsuwały się na bok w chwilach odwiedzania Piny, która to powiła swój pierwszy miot w ilości dwóch kulek, do tego adoptowana Shori. Tsumi wewnętrznie się rozpływała na widok tych szczeniąt i potrafiła niemal wygonić młodą matkę, tylko aby zajmować się kruszynkami. Będąc przy nich, coś w jej sercu topniało i się ogrzewało.
I wtedy, jednego dnia po uśpieniu małych, pewna myśl oświeciła umysł bursztynowookiej. Może wcale do szczęścia własnych szczeniąt, tych zrodzonych z własnej krwi? Przygarnięcie znajdki, jak dla przykładu taką Shori, przecież też może sprawić, że otoczy taką istotkę mnóstwem troski, ciepła i miłości. Być może... To właśnie było jej pisane? Pokazanie takiej smutnej duszy, że w pełni zasługuje na gorące uczucia?
To był moment, w którym Tsumi, po raz pierwszy od dawna, uśmiechnęła się delikatnie, a oczy nieco zmiękły jej.
Dokładnie taki widok zastał Yneryth, który cicho zapukał do wejścia jaskini Naharysa i Piny.
- Tsumi? - Spytał się cicho. Wspomniana wadera przeniosła na niego wzrok.- Jak będziesz mieć chwilę, przyjdź na polanę.
- Dobrze. - kiwnęła głową z cichą wiadomością. Aż dziwne było widzieć jego wyraz pyska jako reakcję na jej łagodny uśmiech i miękkie spojrzenie.
Yneryth?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 363
Ilość zdobytych PD: 181
Obecny stan: 1921
Brak komentarzy
Prześlij komentarz