Samica maszerowała spokojnie, nucąc pod nosem. Właśnie mijała Route Fleurie. Było to doprawdy piękne miejsce, przepełnione fioletowymi kwiatami. Raquel czuła ich delikatny zapach. Sprawiał on, że poczuła się niezwykle szczęśliwa. Może kwiaty miały jakieś magiczne właściwości? Wilczyca zerwała jeden i włożyła do jednej z fiolek, którą sobie przygotowała. Mogła zwrócić się potem do Bai Langa i zapytać, o co chodzi. Liczyła na to, że zielarz będzie znał odpowiedź.
Celem wyprawy Raquel był Haute Forêt. Nigdy wcześniej tam nie była i chciała sprawdzić, jakie ciekawe składniki może tam znaleźć. Przekonała się już, że w różnych częściach watahy rosły przeróżne zioła, owoce i kwiaty, które były niezwykle rzadkie. Miała nadzieję, że i ten las pozytywnie ją zaskoczy. Przydałoby się również bardziej poznać okoliczne tereny.
Przeskakiwała z nogi na nogę, mijając jezioro z tajemniczą wyspą, na której rosło drzewo Arbre Divin. Tam wadery też jeszcze nie było, ale jakoś nie spieszyło jej się do zwiedzania wyspy. Można tam było pojawiać się tylko w bardzo ważnych sprawach, a ona nie chciała, żeby jakiś rozwścieczony bóg przemienił ją w dmuchawiec... Oczywiście nigdy nic takiego się tu nie wydarzyło i Raquel nie wiedziała, co mogłoby się stać, ale wolała nie testować cierpliwości bogów.
Znajdowała się już przed lasem. Ogromne wrażenie wywarła na niej wysokość drzew, które tam rosły. Haute Forêt był piękny, jednak w pewnym sensie niepokojący. Wszystko było tak wielkie, że aż przytłaczało malutką Raquel. Wilczyca spoważniała, odrzucając na bok rozmyślania na temat drzew. Skupiła się teraz na ściółce, w końcu to tam miała największe szanse na odnalezienie upragnionych składników. Musiała znaleźć tylko jakieś niezidentyfikowane wcześniej okazy.
Gdy tak szła w głąb lasu, nagle jej uwagę przykuł lśniący przedmiot wystający z ziemi. Zdawało się, że ktoś go zakopał, jednak zrobił to na tyle nieumiejętnie, że rzecz pozostawała widoczna. Samica podeszła do tego czegoś, wystarczył jeden ruch łapą, żeby wydostać to z ziemi.
Jej oczom ukazał się niewielki kryształ o pięknym, bladoróżowym kolorze. Jako waderze Raquel oczywiście spodobała się owa błyskotka, jednak jako naukowcowi postanowiła zbadać ten przedmiot. Zbliżyła do niego łapę i w tym momencie kamień otoczyła biała poświata.
- To jest magiczne... Ciekawe... - powiedziała do siebie.
Powoli dotknęła kryształ, lecz nic więcej się nie stało. Dla bezpieczeństwa zamknęła go w fiolce i czym prędzej udała się z powrotem do laboratorium. Chciała dokładnie zbadać, czym jest tajemniczy przedmiot.
***
W jaskini mogła już "odpakować" dziwny kamień. Delikatnie odłożyła go na stół i zaczęła uważnie go oglądać. Halcón wstał z pozycji leżącej i z zaciekawieniem spojrzał na kryształ. Raquel zbliżyła go do pyszczka smoka, a ten wydał delikatny pomruk.
- Czyli na pewno nie czarna magia. - stwierdziła. - Coś ci się w nim podoba, hę? Mam nadzieję, że nie tylko to, że błyszczy się, kiedy ktoś się do niego zbliża... - zwróciła się do towarzysza.
Odstawiła kamień na stół. Zdjęła z półek kilka fiolek z eliksirami, po czym po kolei wkładała część kryształu do płynu. W pierwszej fiolce nie nastąpiła żadna zmiana. Podobnie w drugiej. Jednak kiedy Raquel zanurzyła różowy kryształ w trzecim eliksirze, mikstura zaczęła bulgotać i zmieniać swój kolor na intensywny róż. Kiedy kamień został wyciągnięty, wszystko powróciło do poprzedniego stanu.
- A to ciekawe. Kryształ reaguje z eliksirem miłosnym!
Halcón znowu zamruczał i wtulił się w futerko Raquel. Ta zmarszczyła brwi.
- Wiem, że normalnie jesteś przytulaśny, ale teraz to już jakoś... Bardziej niż zwykle.
Uniosła kamień, żeby przyjrzeć mu się pod światło. Postanowiła, że przetestuje działanie na wilku, czyli po prostu chciała zbadać czyjąś reakcję. Rodrigo akurat nie było, ponieważ patrolował tereny. Wadera musiała więc poszukać kogoś innego. Wyszła z jaskini i udała się w stronę Douce Cascade, może akurat ktoś poszedł tam, aby zaspokoić pragnienie. Raquel rozejrzała się, ale nikogo nie zobaczyła. Ponownie skierowała kryształ w stronę słońca, żeby się mu przyjrzeć.
- Hej! Oddawaj to! - usłyszała piskliwy głos.
W jej stronę biegło kitsune. Zwierzę miało białe futerko i - jak na jego gatunek przystało - dziewięć lisich ogonków. Stworzonko wyglądało na zdenerwowane. Alchemiczka uniosła kamień w łapie. Kitsune próbowało do niego doskoczyć, jednak było zbyt małe.
- Oddawaj! - powtórzyło.
- Ładne maniery. Dlaczego miałabym ci oddać kryształ? - zapytała chłodnym tonem Raquel.
- Bo jest mój! Kobieto, pewnie nawet nie wiesz, co trzymasz! - kitsune nie przestało skakać. - Cały dzień go szukam, a paraduje z nim jakiś wilk!
Wadera zmarszczyła czoło. Nie chciała przyznać, że kitsune ma rację.
- A skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz? Dlaczego mam uwierzyć, że kryształ jest twój?
- Arghhh! - jedynie tyle samica uzyskała w odpowiedzi.
- Okej, to może powiesz mi w takim razie, co to jest? Jeśli twoja odpowiedź będzie poprawna, oddam ci kamień. - zadecydowała Raquel.
Kitsune przestało skakać w próbie odzyskania domniemanej własności. Westchnęło i usiadło przed wilczycą.
- Ehhh... No dobrze. To Kryształ Amora. - na te słowa Raquel jeszcze bardziej skrzywiła minę. - No czyli taki kamyczek co to powoduje miłość.
- Eliksir miłosny w postaci stałej? - wilczyca przypomniała sobie doświadczenia z miksturami i fakt, że z tym eliksirem zaszła reakcja.
- Nie. Eliksir miłosny powoduje krótkotrwałe zauroczenie, kryształ wywołuje prawdziwą miłość. Obiektem westchnień jest zawsze ten, kto go trzyma na tak długo, ile go posiada. - wyjaśniło kitsune.
"To ma sens..." - zgodziła się w myślach Raquel. Chciała jednak jeszcze sprawdzić liska.
- Tak? Jakoś nie widzę, żebyś pokazywał mi dużo miłości. - powiedziała chłodno.
- Po pierwsze, jestem samicą. - kitsune wydawało się oburzone.
- Oh... - zarumieniła się Raquel.
- Po drugie nauczyłam się już przebywać w jego obecności i chyba dowodzi to temu, że normalnie powinnam być jeszcze bardziej zdenerwowana. To sobie to teraz wyobraź.
Raquel westchnęła. W sumie nie potrzebowała, żeby każdy za nią wzdychał. W pewnym sensie byłaby to klątwa, waderze nie wydawała się to przyjemna wizja. Dziwiła się, że kitsune tak bardzo zależy na tym przedmiocie. Szkoda tylko, że nie mogła dłużej prowadzić badań naukowych. Może udałoby się wytworzyć z niego jakieś eliksiry...
- Dobrze, wierzę ci. Ale nie nadużywaj mocy kamienia. - pouczyła stworzenie wilczyca.
- Okej, przecież mam go od lat... - kitsune przewróciło oczami.
- Proszę. Oto twój Kryształ Amora. - Raquel wręczyła zwierzątku przedmiot.
Lisek od razu się rozpromienił i bez słowa uciekł w las. Najwyraźniej był zbyt przejęty odzyskaniem zguby, żeby choć podziękować alchemiczce. Miała nadzieję, że nie wywoła tym sposobem jakiegoś zamieszania.
"Kryształ Amora..." - pokręciła głową samica i wróciła do jaskini.
1000+
Quest zaliczony!
Brak komentarzy
Prześlij komentarz