Czas mijał a Tsuki od około miesiąca należała do watahy, cały czas coś ją zaskakiwało w jakimś stopniu. Poznając nowe oblicza wspólnego życia większej grupy, która stopniowo zaczynała się rozrastać, niczym grzyby po deszczu, miała okazję zapoznawać się z każdym kolejnym członkiem. Jednak nawyki wadery nie odeszły, oj nie. Standardowo z obojętnością obserwowała z daleka bawiące się wspólnie wilki, znajdowała sobie jakieś zajęcie, to prawda, ale nigdy nie traciła czujności.
Coś mówiło w niebiosach, że tak szybko to Tsuki nie pozbędzie się tych objawów wręcz paranoi.I całkiem słusznie.
Tego dnia zbierała chrust na prośbę pewnego wilka, wszystko układała sobie na własnym grzbiecie, w celu zaniesienia wszystkiego za jednym razem. Spokojnie, wręcz leniwie rzucała sobie drewno w jeden punkt, aż pozwoliła sobie na drobne szeleszczenie leżącymi liśćmi. Być może właśnie to przesądziło o tym, co stało się następnie.
Roześmiany wilk wyskoczył radośnie zza krzaka na jej plecy, wołając przy tym jej imię.
To był błąd.
Tsuki natychmiast czując na sobie ciało obce, gwałtownie się odwróciła i zasadziła taki cios, że nieszczęśnika wygięło w drugą stronę. Krzyknął głośno z bólu łapiąc się za nos, i opadł na bok, jęcząc.
-Oł- wymamrotała wadera.- Sorki. Nie zachodzi się mnie od tyłu niespodziewanie.
Wilk coś tam wyjąkał ale musiał zrozumieć swój błąd. Dlatego wkrótce był w jaskini medycznej na oględziny - Tsu rozwaliła co prawda mu nos do krwi, jednak nie połamała, tylko cios solidnie zamroczył mu zmysły. No co, przykład samoobrony do zyskania niezbędnego czasu. Jeszcze raz się wzajemnie przeprosili i zostawiła nieszczęśnika w dobrych łapach a sama wróciła do tamtego chrustu. Właśnie zbierała zgromadzony na siebie do transportu, kiedy ktoś cicho zawołał jej imię. Spojrzała w tamtą stronę, na chwilę przy tym zatrzymując łapę z drewnem w powietrzu.
-O, hej Bai- przywitała się luźno. Wspomnianego basiora poznała niedługo po swoim dołączeniu.
-Um, cześć Tsuki- kiwnął głową.- Zajęta jesteś?
-Jeszcze przez chwilę, tylko musze to zanieść- wskazała lekkim ruchem głowy.
-Rozumiem- spojrzał na swoje przednie łapy tak sobie stojąc przed nią. Miała wrażenie, że mentalnie to się przyrumienił. Wstydził się?
-Coś trzeba?- Zapytała się przerzucając ostatni badyl na swój grzbiet. Basior nie podnosił wzroku, na co westchnęła.- Bai, wszystko gra, serio. Coś mogę ci pomóc?
<Bai?>
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 361
Ilość zdobytych PD: 180
Brak komentarzy
Prześlij komentarz