Newsy



:Aktualności
.Blog przechodzi obecnie renowację
.Już niebawem pojawią się nowości

:Pogoda
Obecna pora roku ~ Jesień
.Temperatura waha się między 10+ a 0- stopni Celcjusza
.Zmiana pory roku nastąpi 15.12.2022

Liczba wilków ~ 27
Wadery ~ 18 + 1 NPC
Basiory ~ 7 + 4 NPC
Szczeniaki ~ 1
Nieobecni: Brak

~Serdecznie zapraszamy♥~

wtorek, 3 listopada 2020

Od Bai Langa - "Złotooki- pierwsze dni w watasze"

Złote tęczówki spoglądały na częściowo zastawiony przez chmury świetlisty księżyc, łeb podniesiony do góry, prawie tak jakby wył do niego. Podziwiał gwiazdy oraz księżyc, uważał je za piękne oraz niesamowite. Na terenach gdzie obecnie się znajduje, przebywa dopiero od kilku godzin, musiał odpocząć po kilkudniowej wędrówce, którą odbył od poprzedniej watahy. Przybył tu gdzieś po południu, nie spotkał większych zwierząt, tylko te niewielkie, które na jego widok szybko uciekały. Od czasu, gdy wszedł do lasu, nie widział ani nie wyczuł żadnego wilka, a słyszał, że gdzieś tutaj powinna być wataha, lecz nie znał jej dokładnej lokalizacji. Nie wiedział, ile dokładnie dni będzie musiał dalej iść, by ją odnaleźć, i tak byłby tylko tymczasowym gościem tak samo, jak w praktycznie każdej z nich, zatrzymywał się na kilka dni, a potem odchodził. Był samotnym, podróżującym wilkiem co jest dosyć niespotykane, ale nie przeszkadzało mu to. Z wszelkich watah zebrał dużą wiedzę medyczną, jak i zielarską- dużo większą niż wcześniej posiadał, uczył się tam także lepiej kontrolować swoje moce. Prawie zawszy, gdy przychodził do jakiejś watahy, zadawane były pytanie, czy pochodzi ze wschodu, jak tam jest, skąd te tatuaże, ale zawsze najbardziej ciekawiło go pytanie, czy jest związany z głównym rodem pewnej watahy ze wschodu, nigdy nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, a także te związane z tatuażami. Gdy odpowiadał, że nie wie zazwyczaj w odpowiedzi, dostawał zawiedzione westchnienia. Zadawał sobie wtedy pytanie, czy watahy ze wschodu są aż tak tajemnicze? Nie wiedział, nie miał mu kto powiedzieć, ale mógł się zapytać kogoś z tych watah, ale zazwyczaj zastawał pochłonięty w nauce lub pomocy innym. Często zastanawiał czy nie udać się do rodzinne wschodu- w końcu stamtąd pochodzi, jego rodzice, cała jego rodzina, ponoć jest to piękna kraina. Od ostatniej watahy, w której był słyszał, że wschód jest w przeciwnym kierunku, w którym obecnie podróżuje, usłyszał także, że wschód daleko stąd i może być to nawet kilka tygodni jak nie miesięcy drogi. I te myśli coraz częściej krążyły mu po głowie, praktycznie nigdzie nie potrafił ustatkować się na dłużej niż kilka dni, ale z jego rozmyśleń wyrwał go wiatr, który porywał jego puchate futro. Udało mu się usłyszeć graną przez wiatr piosenkę, wilk uśmiechnął się delikatnie.
Zamknął swoje oczy, jasno kremowa sierść była dosyć dobrze widoczna w nocy, a także poprzez oświetlający las księżyc. Jednak Bai nie przejmował się tym. Basior po chwili opuścił głowę i otworzył oczy. Poruszył uszami, gdy usłyszał za sobą jakieś szelesty, odwrócił się, by zobaczyć co to — tak jak myślał, było to jakieś małe zwierze, a dokładniej lisurka. Zwierzątko pośpiesznie uciekło, lecz Lang nie miał zamiaru go gonić. Spojrzał na otaczający go las, musiał przyznać, że okolica wygląda przyjaźnie. Stanął na chwilę bez ruchu, a jego oczy nieobecnie patrzyły na horyzont. Rozmyślał i w tych owych rozmyśleniach zadecydował o czymś, coś już postanowił. Postanowił, że jutro z samego rana wyruszy na... wschód. Odwiedzał już wiele miejsc, widział wiele i nauczył się wiele, lecz nigdy, od czasu, gdy jego rodzice opuścili rodzinną watahę, nie był w swej ojczyźnie. Powoli zapominał tamtych dni, zapominał niektóre ze szczegółów. Chce pamiętać o jego korzeniach, poza tym chciałby dowiedzieć się czegoś o rodzicach, rodzinie, o nim, o wszystkim, czego jeszcze nie wie. Ekscytowała go myśl o powrocie na wschód, chciałby znów zobaczyć tamtejsze wilki. Zaczął delikatnie machać ogonem. Z jego myśli o wschodzi, przeszedł na myśli o tym, gdzie znajduje się obecnie, od pewnej z watah, do których przychodził, usłyszał, że gdzieś w okolicy może znajdować się wataha, i to dosyć spora, mówił tak przynajmniej stary wilk. Nigdy nie wiedział, jak zareaguje na niego wataha, którą ewentualnie spotka, dlatego też był gotowy, by w razie potrzeby zacząć walczyć. Nigdy nie podchodził na luzie do watah, o których słyszał bardzo mało, ale to nie znaczy, że podchodzi tak do watah, o których słyszał dużo, zawsze woli zachować ostrożność w końcu nigdy nie wie, na jaką dokładnie trafi.
Nagle, od strony zachodu, usłyszał ciszy pisk, powoli i ostrożnie udał się w tamtą stronę, pomiędzy krzakami ujrzał dosyć młodego kitsune, który pisnął cichutko, widząc wilka nad sobą. Po chwili Bai zobaczył, że zwierzątko jest ranne w nogę. Samiec wyczuł, że rana bardzo go bolała, ale na nieszczęście nie miał przy sobie odpowiedniego zioła, które bez tworzenia mikstury może ukoić, choć delikatnie ból, zaczął szukać.
Po paru minutach wąchania i poszukiwań, na szczęście wyczuł, że nie daleko od niego rosła roślina, która poprzez dodatek wody mogła ukoić choć trochę ból, był bardzo zadowolony ze swoich mocy w takich przypadkach, była bardzo pomocna i ułatwiała mu często pracę. Wilk szybko ją zebrał i używając swojej mocy, dał na nią trochę wody. Gdy zioło było już gotowe do użytku, wrócił do zwierzątka i podał mu je. Nie działo to natychmiastowo, ale po kilku minutach do półtorej godziny powinno zacząć. Położył się powoli i obserwował kitsune. Dopiero po prawie godzinie zioło zaczęło działać, samiec wstał i zaczął wąchać za jakimkolwiek tropem innego wilka, ponieważ wiedział, że sam nie będzie w stanie stuprocentowo pomóc kitsune, ponieważ gdy lek zaczynał powoli działać, obejrzał ranę, niestety okazała ona dosyć poważna i Lang samodzielnie nie mógł całkowicie jej wyleczyć. Wilk powoli tracąc nadzieję, że kogoś znajdzie opuścił łeb w dół. Jednak okazało się, że Lang miał dziś naprawdę duże szczęście, w powietrzu samiec poczuł prawie niewyczuwalny zapach innego wilka, lub kilku, ten bardzo delikatny zapach przyszedł do niego z wiatrem, od razu pochylił się i zbliżył nos do ziemi, starając się złapać jak jakiś zapach lub trop, ponieważ zapach mógł już zanikać aż w końcu nie będzie w stanie zrobić czegokolwiek. Były tam wyczuwalne zapachy co najmniej dwóch wilków, pomimo że tropy nie były najświeższe, nadal mogły go zaprowadzić do ewentualnej watahy, lub choćby paru wilków, które mogłyby mu pomóc.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię, nic się nie stanie, nie poruszaj się za bardzo, możesz zrobić sobie krzywdę.- powiedział Lang.
Po tych słowach podniósł delikatnie kitsune, który nie szarpał się, tylko posłusznie dał się podnieść, a następnie powoli udał się za zapachem wilków, im dalej szedł, tym bardziej pozostawał wyczuwany jeden zapach. Jako że tropy mogły być nawet z rana, nie wiedział dokładnie, w którą stronę ma iść, ale starał się podążać jak najbardziej za tropem. Cały ten czas bał się, że go zgubi, dlatego bardzo się na tym skupił.
Po przynajmniej kilkuminutowej drodze za prawie niewyczuwalnym tropem zapach wyostrzał się, a w końcu był stał się wyczuwalny na tyle, że Bai mógł prawie stwierdzić, gdzie dokładnie znajduje się wilk, za którego tropem podążył. Podniósł delikatnie głowę, by nic nie stało się niesionemu przez niego małemu zwierzakowi. Już chwilę później jego złote tęczówki spotkały się z oczami drugiego wilka.

<Ktoś?>

PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 1100
Ilość zdobytych PD: 550 + 5% (28 PD) za ponad 1000 słów
Obecny stan: 578

Brak komentarzy

Prześlij komentarz