- Gdzieś ty znowu była?
- W lesie... No wiesz... Gdzie jest ta mgła!
- No i? Wiesz, że mnie nie obchodzi gdzie łazisz?
- Wiem, ale... Ale w tej mgle... To... To duchy... S... Ą. Znaczy w mgle tej są duchy! - Słysząc to Ken zrobił minę pełną zdziwienia i z pełnym zdziwienia głosem mruknął:
- Co?
- W tej mgle są duchy! Naprawdę, widziałam je. Wiem, że mi nie wierzysz, ale zrozum, po co miałabym kłamać?
- Nie wiem. Może po to, by mnie zastraszyć?
- Nie! To prawda!
- Dobra już dobra! Wierzę ci! - Andzia wydawała się z tego powodu ucieszona, więc oddaliła się. Ken nie zwlekał i udał się do Tarou lecz nigdzie nie mógł go znaleźć. Nie musiał go zbyt długo szukać. Sam wrócił do watahy i od razu skierował się do Ken'a:
- Ken! Muszę ci coś powiedzieć!
- Cóż znowu takiego?
- Znasz tą mgłę? Co nie? Gdy poszedłem poszukać ziół zamiast Bai Lang, bo go głowa rozbolała, to spotkałem tam... Ducha! - zamiast odpowiedzi, Tarou dostał to:
- Wariat z ciebie, wiesz? - po czym oddalił się i skierował bieg ku Renesmee. Wadera widząc basiora z daleka się z nim przywitała:
- Witaj, Ken!
- Witaj Renesmee! Chcę ci o czymś powiedzieć. Wszyscy w watasze mówią, że widzą duchy w jakiejś... mgle
- Tak. To jest prawda. Muszę wybrać jakiegoś wilka, by zbadał tę sprawę... - Ken nie słuchał dalej, tylko złapał się z uszy i krzyknął:
- Rany!! Czy oni wszyscy powariowali!?
- I wiem kto to będzie - kontynuowała Alfa, a Niv nawet nie słuchał. Renesmee mówiła dalej:
- To będziesz... Ty! - Ken spojrzał wilczycy w oczy i wyszeptał:
- Ja?
- Tak, ty - i tak zakończyła się ich rozmowa. Keneven nadal myślał, że wszyscy oszaleli. Przypomniał sobie to, że wpajał sobie, że nie chciałby znaleźć się w jej wnętrzu, bo, prawdopodobnie, nie znalazłby drogi powrotnej i by się zgubił. Ken wyruszył wraz Ice Queen, bo miał nadzieję, że oświetli mu drogę czy jakoś pomoże w oświetlaniu drogi. Szybko zbliżali się do mgły, a Ice niewiele pomogła. Z każdym krokiem, Ken'owi serce biło coraz bardziej, ale tego nie ujawniał ani nie pokazywał. Za 10 minut stali już przed mgłą. Była gęsta, a w jej "wnętrzu było duszno i parno. Ken chciał już tam wbiec, ale zobaczył zmartwioną Queen. Ice miała obawy, ale bała się zostać sama w takich ciemnościach. Na szczęście Niv ją pocieszył:
- Boisz się? Niby czego? Tam żyją same milutkie kotki
- Taa... Jakbyś nie wiedział, w ogóle mnie to nie pocieszyło! - ryknęła wadera. Szli razem i na razie żadnych duchów nie było, póki Keneven nie został przyciśnięty do ziemi poprzez jakieś pnącza. Tarmosił się, ale to nic nie dawało. Z każdym szarpnięciem, pnącze zaciskało się coraz mocniej. Okazało się, że to sprawka Bai Langa.
- Oj. Przepraszam Ken, myślałem, że to duch - Bai uwolnił Ken'a i oczami błagał o przebaczenie, znając jego sposoby na zemstę.
- Miałem szczęście, że to ty. Da się zabić tym ducha?- odrzekł dość miło jak na niego Niv
- Nie wiem i szczerze wątpię, ale nie zaszkodzi spróbować - odpowiedział prawie śpiewając Bai
- A propo, widziałeś tu jakieś duchy? - spytała się Ice Queen
- Nie. Nie wiem czemu inne wilki je widziały. Też poszedłem ich szukać - Bai wydawał się mówić prawdę. Tym razem trójka poszła dalej. *Na pewno nie jest normalne zjawisko atmosferyczne* - myślał Ken - *Może po prostu jakiś wilk z watahy ją wyczarował, a te duchy to wyobraźnia? Nikt tego nie wie, a ja muszę im jakoś udowodnić, że żadnych duchów nie ma*
- Chłopcy! Lepiej popatrzcie - Ice zrobiła minę obrzydzenia - Czy to nie przypadkiem jeden z Górskich Kotów?
- Tak. Nie trudno je rozpoznać - zakpił Ken
- No... ale martwy? Aż tutaj? - Bai udawał detektywa
- No właśnie. Dziwne - Niv nie zainteresował się tym w ogóle
- Dziwne, ale prawdziwe. Co to tych kotków się nie myliłeś - wadera wciągnęła powietrze - Fuuuu. Ale smród! Czujecie to obrzydlistwo?
- Faktycznie - Lang znowu udawał detektywa - Ta część mgły tak śmierdzi! Ja już oddychać nie mogę - wszystkie wilki wycofały się poza strefę odoru, a Ken znów zaczął rozmyślać: *Śmierdząca strefa, martwy Kot Górski. Dziwne. Nawet nie ma jego śladów krwi. Póki co nie spotkaliśmy żadnego ducha*. Podczas drogi powrotnej Ice wydawała się przygnębiona i smutna. Nikomu o niczym nie mówiła. Niv wmawiał sobie, że to tylko strach przed mrokiem lub mgłą, ale wiedział, że chodzi o coś innego. Po powrocie do watahy Ken skierował się do Renesmee. Znalazł ją przed swoją jaskinią.
- Byłem w mgle - zaczął
- Naprawdę? I?
- Żadnych duchów tam nie było. Jedynie martwy Górski Kot, za którym rozpościerała się śmierdząca strefa
- Naprawdę?
- Tak
- To co jest przyczyną pojawienia się tej... - lecz przerwała im Ice Queen:
- To moja wina. Ja wyczarowałam mgłę - przyznała się Ice - A duchy były wytworami wyobraźni, ponieważ tak mroczne miejsce, przywołuje mroczne wspomnienia... Ciało Górskiego Kota znalazłam tam gdzie jego miejsce i przeniosłam. Zapach stęchlizny zamaskowałam eliksirem od Raquel... Przepraszam! Ja nie chciałam!
- Przecież nic tak złego się nie stało! Idealny "prezent" na Halloween! Wybaczam ci w imieniu całej Watahy Renaissance! - uspokoiła ją Renesmee i obie wadery się roześmiały. Ken tylko stał i się na nie gapił. Po chwili podeszła do nich Raquel i chyba też chciała przeprosić, ale jej się to nie udało, bo cała wataha zgromadziła się przy śmiejących się waderach. Do Ken' a podeszła Delta i szepnęła mu:
- Halloweenowy prezent? Dobra nie pytam - nawet Ken się przy tym uśmiechnął.
1000+
Brak komentarzy
Prześlij komentarz