Rudy wilk położył po sobie lekko uszy spoglądając na wilczycę opartą w bardzo lekceważący sposób o drzewo. Zmrużył oczy i zmierzył samice wzrokiem, praktycznie odrazu rzuciło mu się w oczy jej nienaturalne zabarwieniu. Czyli kolejny magiczny wilk.
— Powiedzmy, że tak — stwierdził ponownie stawiając uszy przy okazji odwracając wzrok od samicy i spoglądając gdzieś za nią. Skoro przyszła z tamtego kierunku, tam musi być jakaś wataha. W sumie wspomniała o niej, czyli z pewnością musiał go zauważyć jakiś zwiadowca watahy, napewno inny wilk niż stojąca przed nim wadera, bo szczerze nie sądził, żeby akurat ona go jako pierwsza wytropiła. Chociaż nawet nie starał się maskować swojej obecności, a wręcz przeciwnie. Chciał być zauważony. Znając już w teori kierunek gdzie leży wataha ruszył wolnym krokiem w tamtym kierunku przy okazji mijając wadere nawet nie zaszczycając ją spojrzeniem.
Gdy był już jakiś kawałek drogi przed nią, zatrzymał się i odwrócił.
— A tobie łapy do ziemi przymarzły, że nie idziesz? — stwierdził po czym odwrócił się ponownie ruszając, a w odpowiedzi słysząc prychnięcie wadery, a następnie odgłos kroków w suchych liściach za nim.
— Idzie zima więc uciekamy do pierwszej lepszej watahy, co? — rzuciła kpiąco w kierunku basiora mierząc go wzrokiem.
— Nie masz nic lepszego do roboty niż męczyć obcych, co? — odgryzł jej się.
Tsuki?
Brak komentarzy
Prześlij komentarz