- O Bogowie... - Powiedziała do siebie wilczyca, wciąż patrząc w stronę, w którą odbiegł tajemniczy jegomość.
Wadera postanowiła poszukać Rene, w końcu kto lepiej niż ona może coś wiedzieć o tej sprawie. Gdy jednak samice się spotkały, okazało się, że alfa słyszała już o owym śmieszku, jednak sama również nie wiedziała, kim on jest. Kremowa wilczyca zgodziła się więc pomóc przy tej tajemniczej sprawie. Sam nie była jednak pewna czy uda jej się odkryć tożsamość ducha i rozwiązać tę zagadkę. To nie powstrzymało jej jednak przed próbowaniem. Tak więc pełna zapału wilczyca wzięła się do pracy. Pierwszym krokiem było przesłuchanie podejrzanych. Oczywiście potencjalnie został nim każdy członek watahy, gdyż wilczyca nie mogła sobie przypomnieć żadnego szczegółu wyglądu ducha. Rozmowa na niewiele się jednak przydała, wszyscy zdawali się mieć dość solidne alibi i niezbyt wiele wskazówek, które pozwoliłyby rozpoznać tożsamość winowajcy całego zamieszania. To jednak nie zniechęciło Samyi, właściwie to wadera poczuła się jeszcze bardziej zdeterminowana do rozwiązania tej sprawy. Wilczyca zdecydowała się więc poszukać jakiś realnych poszlak. Powróciła więc ona na miejsce swojego spotkania z duchem. Krążąc z nosem przy ziemi, poszukiwała śladów, które pomogłyby odnaleźć wilka. W końcu wśród nieco pobladłej od niskiej temperatury trawy samicy udało się odnaleźć odciski wilczych łap.
- Aha! - Powiedziała być może z nieco zbyt dużą ekscytacją kremowa wadera.
W końcu udało jej się odnaleźć jakieś dowody. Sam poczuła się jak prawdziwy detektyw. Była to dla niej zabawna i jednocześnie nieco podniecająca myśl. Nie na co dzień ma się bowiem możliwość rozwikłania tajemniczej zagadki. Samica podążyła więc tropem pozostawionych na ziemi śladów. Nie było to proste zadanie, ale determinacja wypełniająca wilczycę pomogła jej się nie poddawać. Odciski łap doprowadziły wilczycę do granicy drzew a tam dalej do Douce Cascade. W pobliżu nikogo nie było żywej duszy. Wadera spojrzała na centralne miejsce watahy, zamyślając się na chwilę. Wiele różnych myśli krążyło po jej umyśle. Do powrotu do rzeczywistości zmusiła ją jednak kropla deszczu, która spadła na jej pysk i zaczęła się powoli po nim zsuwać. Słońce przysłoniły ciemne, deszczowe chmury. Nie było to nic dziwnego dla kapryśnej, jesiennej pory. Z chwili na chwilę woda z nieba sączyła się z coraz to większą siłą. Sam spojrzała na ziemię i ślady, którymi dotychczas podążała. Te same ślady, które zanikały powoli zalewane wodą.
- O nie! Nie nie nie! - Powtarzała kremowa wadera, starając się podążyć ledwo widocznym już tropem.
Chwilę później deszcz pozbył się wszelkich śladów. Samica nieco zrezygnowana postanowiła na jakiś czas odpuścić sobie poszukiwania ducha, a przynajmniej na czas deszczu. Podający się za zjawę jegomość może i chętnie straszył innych, ale raczej nie próbowałby tego w taką pogodę. Sam czym prędzej zaczęła więc sobie szukać jakiegoś schronienia.
- Hej! - Usłyszała nagle wilczyca, spojrzała w stronę, z której dochodził głos i zobaczyła tam białego basiora. - Tutaj! - Diego pomachał jej, zapraszając do siebie.
Samya uśmiechnęła się lekko, podchodząc do basiora. Samiec wskazał jej miejsce niedaleko siebie pod rozłożystym drzewem.
- Mam tu wolny skrawek suchej trawy. - Stwierdził wilk.
Wadera otrząsnęła się z zebranej na sierści wody i usiadła. Niespodziewany deszcz zaskoczył nie tylko ją. Diegore starał się jakoś zając czas rozmową. Wilczyca słuchała basiora, jednak część z jego słów starała się ignorować. Nie była bowiem pewna w jakim stopniu biały wilk sobie żartuje, a w jakim mówi serio. I choć nie do końca podobało jej się to, co mówił, wolała powstrzymać się od słów. W końcu deszcz ustał. Diego wydawał się bardzo zadowolony z tego faktu, a i Samya odetchnęła z pewnego rodzaju ulgą. Wilk pożegnał się i zaczął truchtać w swoją stronę, twierdząc, że ma coś ważnego do zrobienia. Wadera spojrzała raz jeszcze na oddalającego się wilka i dopiero wtedy spostrzegła niesiony przez niego materiał. Sam szybko podbiegła do wilka i chwyciła białą tkaninę.
- Diego, co to jest? - Zapytała, choć doskonale już znała odpowiedź na to pytanie.
Wilk wyglądał nie nieco zaskoczonego. To jednak szybko ustąpiło miejsca na pysku głupkowatemu uśmiechowi.
- Ups. - Powiedział wilk i wyrwał materiał z łap wilczycy.
Basior zaczął uciekać, a kremowa wilczyca natychmiast podążyła za nim.
- Diegore, stój! - Żądała, jednak samiec ani śnił, aby się zatrzymać.
Biegli tak dobre kilka minut, gdy nagle w okolicy pojawiła się alfa. Rene spojrzała na biegającą w kółko dwójkę. Biały samiec skręcił, aby przebiec obok alfy. Wypuścił z pyska materiał, pozwalając mu wznieść się na wierze do góry.
- Znalazłem ducha! - Krzyknął samiec, nie zatrzymując się nawet na chwilę.
Tkanina, która opadła na pysk wadery zmusiła ją do zatrzymania się niedaleko Renesmee.
- Samya, możesz mi to wytłumaczyć? - Zapytała szara wilczyca, gdy tylko Sam udało się uwolnić z objęć białego kostiumu.
- To nie ja, przysięgam! - Powiedziała szybko wystraszona samica.
Quest zaliczony !
Nagroda: 30pkt doświadczenia, 30 WD + 20pkt umiejętności (do dowolnego rozdzielenia)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz