Renesmee nie mogła zasnąć tej nocy. Ciągle nie mogła uwierzyć w to, że ostatnio wiele wilków zasiliło szeregi jej watahy. Czuła radość, że jej szczenięce marzenie się spełniło. Stworzyła miejsce, który każdy może nazwać domem. Jednak w duchu nieco się bała. Lęk był spowodowany jedynie obawą, że mogłaby nie podołać zadaniom. Miała jednak wsparcie swojego kuzyna Tarou, jak i przyjaciela, a zarazem jej zastępcy, Capitána. Noc była niebywale piękna. Szara wadera mogła spoglądać na gwiazdy jak i księżyc bez końca. Jednak zebrała się i postanowiła nieco przejść. Mały spacer, nocny patrol.. Nie ważne...
Samica rozłożyła skrzydła, lecz po chwili ponownie je złożyła.
- Może lepiej się przejdę. - powiedziała sama do siebie. Nie wiedzieć czemu coś jej podpowiadało, by została na ziemi. Opuściła jaskinie alf i wolnym krokiem ruszyła przed siebie. Nim się obejrzała jej łapy, jak i ona sama, znalazły się w głównym lesie. Westchnęła i spokojnie weszła w jego gęstwinę. Spokojnie i wolno kroczyła drogą. Liście delikatnie szeleściły w koronach drzew. Noc zdawała się taka spokojna. Jednak w pewnym momencie do nosa alfy dotarł niepokojący zapach. Zapach krwi.
Renesmee rozejrzała się. Zaczęła skradać się za rannym osobnikiem. Nie była zbytnio w stanie określić, czy była go jakaś zwierzyna łowna, czy może jakieś inne stworzenie. Może był to wilk? Alfa pragnęła się upewnić. Jednak noc nieco jej to utrudniała, ponieważ nie mogła dokładniej przyjrzeć się rannemu. Po chwili stworzenie zaczęło uciekać. Mogła to usłyszeć. Nie ruszyła za nim biegiem, aby go bardziej nie wystraszyć. W końcu dotarła za nim do jaskini. Okazało się, że jest to wilk, na dodatek była to wadera, Raquel, która dopiero co dołączyła do watahy.
- Raquel.... - powiedziała cicho alfa.
- Renesmee, nie spodziewałam się, że to tym. - powiedziała samica.
- Wybacz, że cię zaniepokoiłam. - powiedziała alfa.
- To nic. - odparł druga. Rene usłyszała nutkę bólu w jej głosie. Dodatkowo między nimi unosiła się woń krwi.
- Wszystko w porządku? Jesteś ranna? - spytała alfa przyglądając się waderze.
- Tak, wszystko w porządku. To małe zadrapanie.
- Ale widać, musi cię boleć. - zauważyła Renesmee. Raquel milczała przez chwilkę.
- Tak, ale to nic. - odparła.
- Może Tarou lub Renmier powinien na to zerknąć?
- Jest już późno i pewnie śpią. Rano się do nich wybiorę.
- Porą się nie przejmuj. - zaczęła alfa. Wiedziała, że każde zignorowanie problemu mogłoby się źle skończyć, a nie chce, by waderze wdała się infekcja. Zdrowie członków było dla niej ważne, dlatego uparcie nalegała, aby Raquel razem z nią poszła w kierunku jaskini, w której spał Tarou. Raquel z początku twierdziła, że nie jest to konieczne, lecz w końcu zgodziła się pójść razem ze skrzydlatą. Obie udały się do jaskini, w której spał Tarou. Alfa nie chciała zrzucać z nóg Renimera więc wybrała swojego kochanego kuzyna, który z pewnością zrozumie powagę sytuacji i wybaczy Alfie późną porę.
- Myślisz, że to dobry pomysł? Może nie powinnyśmy go budzić w środku nocy. - powiedziała Raquel niepewnie. Alfa uśmiechnęła się.
- Wezmę to na siebie. - powiedziała pewnie Renesmee. Następnie podeszła do wejścia jaskini. Zauważyła śpiącego kuzyna. Zbliżyła się i delikatnie sztyrchnęła jego bok. Basior otworzył leniwie oczy i ziewnął, aby następnie spojrzeć zaspany na swoją kuzynkę. Nieco zdziwił się tym widokiem..
- Rene? Co tu robisz? - spytał.
- Mam mały problem. Przed jaskinią czeka Raquel.
- Coś się stało? - spytał podnosząc się powoli.
- Jest ranna. - odparła alfa. Tarou jakby wybudził się z zaspanego stanu.
- Ale wszystko w porządku? Żadnych złamań?
- Nie, po prostu ma ranę na boku.
- Rozumiem. W takim razie niech wjedzie.
- Nie musimy iść do jaskini medycznej? - spytała Renesmee. Basior zaprzeczył ruchem głowy.
- Nie, jeśli jest to niegroźna rana, to zioła, które mam obecnie u siebie wystarczą. W razie czego pognam do jaskini medycznej.
- W porządku. - odparła alfa kierując się ku wyjściu. Wyjrzała na zewnątrz. - Raquel? - spytała. Samica spojrzała na nią. Rene zauważyła, że trzymała się prze moment za bok.
- Wejdź. Tarou zajmie się raną. - powiedziała z delikatnym uśmiechem. Raquel przytaknęła skinieniem głowy. Obie weszły ponownie w głąb jaskini. Tarou wiedział przy swoich półkach i wybierał odpowiednie zioła. Renesmee usiadła przy wyjściu, a Raquel na prośbę basiora usiadła przy nim.
- Teraz zajmę się raną. - powiedział z uśmiechem. Po przemyciu rany wodą, przyłożył do niej zioła. Następnie opatrzył i zabezpieczył opatrunek. Po dłuższej chwili zakończył zabiegi. Wyjaśnił samicy, jak powinna postępować z raną i nakazał jej, by zbytnio się nie przemęczyła. Po wskazówkach medyka, obie wadery opuściły jego jaskinię. Renesmee zaproponowała, że odprowadzi Raquel do jej domu. Druga wadera nie miała nic przeciwko.
- Co robiłaś o tej porze poza jaskinią? - spytała zaciekawiona alfa, zarzekając na idącą obok waderę.
Raquel?
PODSUMOWANIE
Ilość napisanych słów: 736
Ilość zdobytych PD: 368
Brak komentarzy
Prześlij komentarz