Koniuszek jej ucha drgnął na usłyszenie propozycji. Nie spuszczała z wzroku z basiora, który zaciekawiony, czekał na jej odpowiedź. W końcu to zawsze jakieś zajęcie, prawda?
-Czemu nie- w duchu wzruszyła ramionami.
-Zatem chodźmy od razu- uśmiechnął się do niej, po czym oba wilki ruszyły w kierunku, który obrał basior. Szła w stosownej odległości, psychiczny przymus nakazywał trzymać się najmniej metr od każdego wilka, brak zaufania u niej był w pełni zrozumiały. Przecież jak raz jedyny nie zauważyła obejście dystansu, omal nie skończyło się tym, że pewnie w tej chwili w innym scenariuszu rodziłaby młode swojego oprawcy, ewentualnie dalej by ją wykorzystywał.
Zniżyła nieco łeb, słysząc w niedalekiej odległości cichy szelest, wilk przed nią zrobił to samo ułamek sekundy później. Ruchem głowy wskazała kierunek na północny-wschód, hałas niezaprzeczalnie dochodził stamtąd. Basior po zerknięciu na nią kątem oka lekko kiwnął głową. Pozwolili sobie na zastygnięcie w miejscu, aby zwierzyna nieświadomie się zbliżyła. Tym sposobem, bez wysiłku zaraz trzymali w pyskach dwa dorodne zające.
-Masz czas?- Spytała w pewnej chwili nastawiając ucha, po odłożeniu uchatego na ziemię.
-A co jest?- Przekrzywił nieco głowę.
-W okolicy przebiegło małe stado saren pewnie na polanę na wschodzie- odparła wykorzystując bardziej wyostrzone zmysły, które swoją drogą wykorzystywała do oceny położenia wroga dotychczas.- Jeśli chcesz mieć jakiś zapas na zimę.
<Capitán? >
Brak komentarzy
Prześlij komentarz